środa, 8 października 2014

Rozdział 1

Gravity- Sara Bareilles

Mieliście kiedyś coś takiego, że budzicie się i nie pamiętacie co było wczoraj ani przedwczoraj. W ogóle nie pamiętacie niczego sprzed roku, czyli od 1 września, kiedy zaczęliście chodzić do liceum. Ja coś takiego miałam. Pewnie teraz myślicie: Ale jak? Po prostu. Rząd wprowadził ustawę d.s. nieletnich którzy sprawiają problemy wychowawcze, a mianowicie chodzi o "reset pamięci", a inaczej nawdychanie się substancji, która ma czyścić pamięć do danego momentu. Niestety razem z pamięcią usuwa się osobowość człowieka i jego pasje, więc mózg tworzy je na nowo. Osoba staje się zupełnie inna. Ma to służyć bycia lepszym. Ja już jestem.
Po wybudzeniu od rodziców dowiedziałam się, że zostałam przyłapana na próbie dokonania kradzieży na sklep spożywczy. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać  z mojej dawnej głupoty. Sklep spożywczy? Poważnie!? Przecież dostawałam 40 zł kieszonkowego miesięcznie. Nie wystarczało mi to chyba błędny tok myślenia. Podobno byłam z jakimś mężczyzną ale i w to nie mogę uwierzyć. Ja z jakimś chłopakiem?! Przecież to niedorzeczne. Oceny też miałam nie najlepsze. Teraz poczułam wyrzuty sumienia z powodu mojego poprzedniego zachowania, ale czy je miałam przed "resetem"?
Mama powtarza mi, że nie muszę już iść do szkoły, mogę jeszcze zaczekać. Ale ja nie chcę. Nie mogę już siedzieć w domu i czytać notatek, które znalazłam pozostawione na biurku. Na przykład ta: <<Sobota, 3:15 "Smacznie i świeżo" >>
Mogłabym oddać to policji, ale po co? I tak wiedzą wszystko na ten temat. Niestety jeszcze nie znaleźli tego chłopaka, ale sądząc po ich, bujnym w różne wyskoki, życiu niedługo już nie będzie z nim problemu i kto wie, może go poznam i oboje będziemy mieli takie samo zdanie co do naszej przeszłości.
Pierwszy dzień szkoły. Nerwy towarzyszą mi od samego rana. Po czyszczeniu pamięci zostałam przepisana do szkoły dla "uszkodzonych". Nazwa niezbyt ciekawa, ale adekwatna do przebywających w niej osób. Przynajmniej nie będę się czuła wyobcowana. O ile można się nie czuć odrzuconym ze społeczeństwa po resecie pamięci, spowodowanym twoimi przewinieniami względem społeczeństwa.
Dzień przed pierwszym dniem mama podrzuciła mi do plecaka gaz pieprzowy. Prawdopodobnie myślała, że nie widzę, lecz drzwi do łazienki były wystarczająco uchylone by zobaczyć biurko i położony obok niego plecak.
Zatem wyposażona, jakby każdy na ulicy miał mnie napaść i ubrana w bluzę z kapturem licząc na to, że nikt z moich byłych "znajomych" mnie nie rozpozna, kroczyłam do miejsca, w którym miałam przeżyć swoje kolejne 3 lata życia, a przynajmniej tak sądziłam.

niedziela, 14 września 2014

Prolog

Prolog


Another love- Tom Odell

   Stałem pod jej oknem, a już pociły mi się ręce. Nic nie robiłem, nie krzyczałem, nie rzucałem kamieniami w jej okno. Po prostu stałem, ale moje ciało czuło już, że to nie jest jakieś tam skradanie się w nocy pod okno dziewczyny. Mieliśmy razem z Gładkim napaść na sklep. Miała to być drobna kradzież. Żaden wielki napad na jubilera czy bank. Nie robiliśmy tego bo byliśmy jakimiś rozpaskudzonymi dzieciakami, po prostu chcieliśmy pokazać, że można postawić się władzy. Pokazać, że nie możemy chować się po kątach. Ale wyszło inaczej.
   Zapukałem do jej okna. miałem szczerą nadzieję, że nie śpi. Na szczęście po chwili otworzyła okno ubrana w szarą polarową bluzę, czarne dżinsowe spodnie i czarne już wyświechtane trampki.
-Gotowa?- spytałem po oględzinach jej stroju
-A jakże by inaczej.-odpowiedziała wychodząc przez okno. Na nasze szczęście mieszkała w domu jedno piętrowym i nie było problemu z wchodzeniem czy wychodzeniem z jej  domu.
   Przekradliśmy się przez trawnik uważając przy okazji by nie nadepnąć na żaden suchy liść, który mógłby obudzić jej rodziców. Gdy tylko dotarliśmy do chodnika odetchnęliśmy z ulgą i przyspieszyliśmy. Latarnie świeciły słabym światłem, ale i tak moglibyśmy iść do "Szybko i świeżo", który miał paść naszą ofiarą, z zamkniętymi oczami.
   Dotarliśmy na miejsce bez większych problemów. Nawet nie zauważyłem kiedy złapałem ją za rękę to teraz takie naturalne. W oddali rysowała się sylwetka. "Gładki" pomyślałem. Idziemy dalej sylwetka także się zbliża, ale było w niej coś dziwnego.
-Jesteś pewien, że o tej godzinie mieliśmy się z nim spotkać?- spytała dziewczyna
-Tak. Gładki kilkanaście razy mi powtarzał godzinę spotkania, że chyba zapamiętam ją do końca życia.-odpowiedziałem ze śmiechem, lecz wtedy nie było nam do śmiechu. Z daleka zbliżała się do nas postać a za nią trzy inne. Wyczułem w tym jakiś podstęp, więc zatrzymałem się i pociągnąłem trzymaną za rękę dziewczynę do tyłu. Tajemniczy ludzie przyspieszyli, ale my już puściliśmy się biegiem. Za sobą usłyszeliśmy wołania. Przyspieszyliśmy. Biegliśmy i biegliśmy. Nie patrzyłem w tył liczyła się tylko droga, moje nogi odmawiające powoli posłuszeństwa po szybkim i długim biegu i wiatr muskający moje policzki. zatrzymaliśmy się, a przynajmniej tak myślałem, że my bo byłem tylko ja. Jej nie było.


PS. Liv no i oczywiście Eller jak Wam się podoba?